Karaś to gatunek słodkowodnej ryby z rodziny karpiowatych. W Polsce znany jest zazwyczaj pod trzema postaciami, jako karaś złocisty, srebrzysty oraz przede wszystkim karaś pospolity. Mimo naturalnego podobieństwa występują między tymi odmianami znaczące różnice, z którymi warto się zapoznać, jeśli jesteśmy zainteresowani
także rodzinie i znajomym. ** Karaś/Rogucki: duet, który pojawił się na polskim rynku muzycznym po tym, jak działalność zawiesiły formacje Coma i The Dumplings. Kuba Karaś odpowiada w tym tandemie za produkcje, a Piotr Rogucki zajmuje się tekstami, a do tego obaj tworzą muzykę. ** Sorry Boys: jeden z
Serca lód (ang. Frozen Heart) — piosenka wchodząca w skład ścieżki dźwiękowej do filmu Kraina lodu, śpiewana przez handlarzy lodu, którym głosów w polskim dubbingu użyczyli Krzysztof Pietrzak, Grzegorz Wilk, Daniel Wojsa i Łukasz Talik. Piosenka ta śpiewana jest na początku filmu. Nucą ją handlarze lodu, a tekst nawiązuje do uprawnień Elsy.
Robert Karaś mimo ogromnych problemów na trasie dziesięciokrotnego Ironmana zdołał ukończyć zawody w Brazylii i co więcej – zrobił to pobijając rekord świata o niemal 20 godzin.
Morze lodu ( niem. Das Eismeer; inny tytuł: Die gescheiterte Hoffnung – Zniweczona nadzieja) – obraz olejny Caspara Davida Friedricha namalowany w latach 1823–1824. Przedstawia tragiczny aspekt polarnej ekspedycji Williama Edwarda Parry’ego, zorganizowanej w latach 1819–1820 w poszukiwaniu Przejścia Północno-Zachodniego.
Sieja - ryba nie znana. Szczegóły. Longin. Odsłony: 39583. Sieja pospolita, głąbiel, brzona (Coregonus lavaretus) Ryba z rodziny łososiowatych. Występuje od Wielkiej Brytanii, przez Skandynawię po północną Rosje. Zarówno w jeziorach jak i rzekach, także w przybrzeżnych wodach w Bałtyku. W rzekach zachodniej Europy, np. w Renie.
. Zenon Sztobnicki z koła PZW Karaś Miastko wygrał zimowe zawody wędkarskie w Dolsku. Sztobnicki spod lodu „wyjął” 35 ładnych okoni uzyskując wynik 2075 miejsce zajął Piotr Pniewski, również wędkarz z koła PZW Karaś Miastko, z wynikiem 575 pkt., 10 okoni. Na trzeciej pozycji uplasował się Jarosław Ilgert z koła PZW Trzy Rzeki Słupsk, z wynikiem 405 pkt., 7 też o ubiegłorocznej edycji tych zawodówOrganizatorem zawodów było koło PZW Karaś z Miastka. Pod lodem, oprócz gospodarzy, łowili zawodnicy z kół PZW Bytów, Sum Kołczygłowy i Trzy Rzeki Zwycięzcy otrzymali puchary oraz nagrody rzeczowe ufundowane przez sklep wędkarski Mirosława Jakimca z Miastka - mówi Zdzisław Ardzijewski, prezes koła Karaś. - Na zawodach panowała miła atmosfera. Wędkarze piekli kiełbaski przy ognisku i zajadali ciepłe potrawy z ofertyMateriały promocyjne partnera
Zimowe łowy mogą być naprawdę udane. Ryby, takie jak leszcz, tylko trochę spowolniły żerowanie przez niską temperaturę i małą zawartością tlenu. Można je łowić tym skuteczniej, że łatwiej dotrzeć na ich żerowiska. Na leszcze pod lodem przynętę można im podać pod sam pysk. Leszcze pod lodem– jak je znaleźć? Leszcze lubią raczej płaskie dno z płytką warstwą żyznego mułu. Takie płaskie blaty znajdziemy za pierwszym, a jeszcze lepiej drugim spadem. Odpowiednia głębokość, w zależności od jeziora, będzie wahała się od 6 do 10, a czasem nawet 15 m. Leszcze lubią oddalone od brzegu głębiny, ale bez przesady. Zwykle nie będzie ich w najgłębszych rowach, bo ciężko tam o pokarm i tlen. W praktyce często najlepsze są miejsca o średniej głębokości (w głębokich zbiornikach, bo w płytkich, te najgłębsze). Przy przeźroczystym lodzie można się pokusić o spacer po tafli, by poszukać bąbli zamarzniętych w lodzie. Sznury bąbli mogą wskazywać ścieżki ryb, a place bąbli – ich skupiska (choć czasem jest to jedynie gaz z gnijących roślin). W poszukiwaniu stad leszczy pomocna może okazać się też echosonda, choć jej użycie wymaga wiercenia otworów w lodzie (nie działa przez lód). Zanęta na leszcze pod lodem Uważa się, że zimą należy nęcić skromnie. Zgodzę się z tym wtedy, gdy zima długo trzyma i ryby robią się ospałe. Ale na pierwszym i ostatnim lodzie oraz przy łagodnej zimie leszcze są naprawdę aktywne i lubią coś przekąsić. Przede wszystkim lubią zjeść tłusto, pokarm mięsny i do syta. Duże zimowe stado leszczy potrzebuje dużo karmy (zakładam, że łowimy w zbiorniku, gdzie takie leszcze są). Jeżeli mamy czas na kilkudniowe wstępne nęcenie, sypiemy każdorazowo nawet po kilka kilogramów zanęty (duże jezioro z dużą populacją leszcza). Nie mam tu na myśli zanęty sklepowej, tylko grubego towaru. Będą to białe robaki, castery, czerwone robaki, pellet rybny i wszelkie ziarna (dobrze ugotowane) oraz kasze. Do smaku doprawiam je mączką rybną lub mrożoną ochotką. W czasie łowienia donęcam kulkami z kaszy, mączki rybnej i robaków. Wystarczy od jednej do kilku kulek wielkości mandarynki. Pellet na leszcza Dynamic z oferty sklepu wędkarskiego Jeżeli łowisz w zbiorniku, gdzie zdecydowanie dominuje leszczowy drobiazg, lepiej jest użyć zanęty drobnej, dobrze pracującej, z dodatkiem dżokersa. Donęcamy wtedy małymi kulkami zanęty lub luźnym dżokersem. Dodatek do przynęt Traper Atomic z oferty sklepu wędkarskiego Atraktor zapachowy na leszcze Marlin Przynęta na leszcze pod lodem Kilka białych lub czerwonych robaków to danie dla grubego zwierza. Na mniejszą przynętę brań będzie więcej, ale ryby mniejsze (zwykle maluchy wyprzedzają stare wygi). Przy słabych braniach spróbuj pęczek ochotki. Sprzęt na leszcze pod lodem Mormyszka Na leszcza stosuje się płaskie modele przypominające guzik lub monetę. Kładzie się je nieruchomo na dnie na ugiętym kiwoku. Stosujemy żyłki 0,12-0,16 mm. Spławik To piękny sposób łowienia leszczy. Używamy klasycznego podlodowego zestawu, na żyłce 0,12-0,18 mm i haczyka nr 14 – 2 w zależności od przynęty. Gruntówka To rzadko stosowana metoda, ale skoro sprawdza się latem, to czemu nie użyć jej zimą? Stosujemy znacznie mniejszy ołów z krętlikiem niż do łowienia z rzutu, ale budowa zestawu jest podobna. Zimą wybieramy krótsze przypony, które lepiej zacinają mało ruchliwe ryby (10-15 cm). Łowienie spod lodu Mniejsze leszcze żerują często wymieszane z płocią i krąpiem. Pobierają pokarm z dna, a nawet kilkadziesiąt centymetrów nad nim. Dobrze reagują na smugę zanęty i podawaną luzem ochotkę zanętową. Duże leszcze są bardziej przyklejone do dna i czasem trzymają się skraju nęconego miejsca. Dlatego jedną wędkę zarzucam w nęcisko, a drugą na jego skraju. Brania potrafią być delikatne, więc trzeba być czujnym. Wybór momentu na zacięcie to już kwestia prób. Podpórka pod wędkę podlodową Rafał Pokusiński
Od dawien dawna byłem przekonany, że ryby pod lodem są tak bardzo skupione w duże stada, że złowić je można bez problemu. Ale było też wiele pytań dlaczego wielkie płocie złowiłem przy samych trzcinach, jak również na większych głębokościach, ale nie w najgłębszych rejonach jeziora. Przeczyło to wszelkim teorią pisanym wtedy w poradnikach wędkarskich itp. To samo dotyczy innych gatunków ryb zamieszkujących jezioro. Leszcze moje ulubione wcale nie brały, a nawet ich tam nie było, jak pisano w najgłębszych miejscach w jeziorze, że niby mają tam swoje zimowiska. To samo dotyczy okoni, szczupaków, krasnopiórek, uklei… Zawsze łeb miałem pełen pytań sam do siebie. Od zawsze lubiłem wyciągać wnioski z moich dni spędzonych na rybach, a przede wszystkim nad wodą. Same ryby były na drugim planie, ale one same dawały mi wiele odpowiedzi, co się dzieje pod lodem w nieznanym mi świecie. Tak było grubo ponad 40 lat temu i jest do dziś moim najważniejszym i najwspanialszym atutem wędkowania. Od zawsze zanim zanęciłem jakieś miejsca, czy zarzuciłem przynętę musiałem nie tylko to upatrzone miejsce, ale i dany rejon jeziora długo obserwować. Czasami trwało to tydzień czasami i cały prawie rok. Najpierw musiałem i muszę zaspokoić ciekawość dlaczego ryby są tu o tej porze roku i w tej temperaturze wody, a nie gdzie indziej. Mierzenie temperatury wody, głębokości, kierunku położenia, charakterystyka brzegów i tysiące innych czynników nie dają mi spokoju z tego powodu, że to wszystko ma wpływ na życie pod wodą, a i pod lodem. Dziś wiem, że ryby pod lodem wcale nie są aż tak sparaliżowane niską temperaturą i małą zawartością tlenu. Pewnie, że są wyjątki do których zaliczają się małe płytkie jeziora bez żadnych dopływów, czy otaczających je np bagien. Wszędzie tam gdzie dociera chociaż trochę światła, gdzie dopływa jakiś strumyk, rzeczka, czy są jeziora połączone z jakimiś mokradłami, bagnami, które nigdy nie przemarzają do końca, tam zawsze będzie trwało życie i walka o przetrwanie, czyli też o pokarm. A ten doskonale wiem gdzie jest. Też zawsze jest go najwięcej tam gdzie będzie więcej światła, ruchu wody itp czyli tam będzie tlen. To wszystko się zmienia w ciągu całej zimy wiele razy, to i ryby się muszą przemieszczać dostosowując do środowiska. Robiłem wiele różnych fajnych prób na dużych i mniejszych jeziorkach. Zanęcając ryby jednym rodzajem zanęty z dodatkiem całych ziaren kolendry. A te są połykane przez np leszcze w całości i tak samo wydalane. Łowiłem po kilku dniach a czasami i po kilku tygodniach leszcze ponad 8km dalej używając innej zanęty, ryby które tu łowiłem były obżarte moją zanętą z całymi ziarnami kolendry. Nie dotyczy to tylko leszczy, ale i płoci, krasnopiórek, krąpi… Nigdy nie przywiązywałem i nadal to robię, uwagi do zanęty, czy sprzętu wędkarskiego. Nie to łowi ryby w jeziorach. Nie jest też sztuką nałowić pod lodem pełnego wiadra płotek, czy okonków jak palec. Ale tylko nieliczni wędkarze, którzy potrafią się dostosować do natury i znający chociaż trochę życie pod wodą, czy pod lodem wiedzą gdzie pójść i wpuścić przynętę po to żeby poczuć na kiju potężną rybę. Oj coraz rzadziej już się ich widuje. lecz tysiące razy widziałem na lodzie mistrzów wędkarstwa uzbrojonych po zęby sprzętem za kilkanaście tysięcy, no ale cóż się działo z ich minami, kiedy niedaleko miejscowy z drewnianą klepką i żyłkę jak sznurek błystka z cyny wyciągał okonie po kilogramie. Na nic się zda najdroższy piękny sprzęt czy świecące przynęty bez znajomości nie tylko danego jeziora, ale przede wszystkim życia i zwyczajów ryb. Tu się kłania pokora do natury, a nie wyzwiska od mięsiarzy. W zależności od głębokości jeziora w różnych jego rejonach jest inna zawartość tlenu, a co się z tym łączy i pokarmu naturalnego ryb. Nie tylko larw owadów, czy innych naturalnie żyjących tam skorupiaków czy mięczaków. Dotyczy, to także narybku za którymi podążają okonie. Ha ale tu też jest haczyk, ponieważ wielkie okonie nie są aż takimi amatorami narybku, który przebywa w okolicach trzcinowisk, czy nawet spadów górek podwodnych. Kto wie kiedy i gdzie w większych jeziorach odbywa się tarło sielawa i gdzie po tarle się przenosi i co się po tarle dzieje z wylęgiem, ten wie gdzie i kiedy szukać wielkich garbusów. Ten gatunek nie jest tylko ulubionym rarytasem wielkich szczupaków, ale i wielkich okoni i miętusów. Te dwa ostatnie gatunki bardzo intensywnie żerują na ikrze i potem na wylęgu sielawy. Są dwa bardzo różne rejony jeziora, gdzie podążają wielkie garbusy za takim gatunkiem jak sielawa. Celowo nie pisze co gdzie i jak, bo poznawanie trochę biologii ryb i ekosystemu z amatorskiego punktu widzenia to naprawdę wielka przygoda i ogromne doświadczenie, a potem jaka kopalnie wiedzy. To samo dotyczy dużych płoci, czy leszczy. Obydwa te gatunki mają całkiem inne zwyczaje pod lodem i nigdy nie stoją w miejscu. Wyjątkiem są oczywiście jeziora zamknięte o płaskim charakterze dna. Jak już pisałem, tam ryby żyją w większych skupiskach zużywając przez to ogromne zapasy tlenuy szczególnie przy dnie. Z takich jezior często nawet kilkuset hektarowych rybacy mogą wyłowić ogromne ilości ryb. Sam byłem dawno temu światkiem, kiedy to rybacy podczas jednego zaciągu wielkim włokiem jeziora o powierzchni około stu hektarów. Wyciągnęli 27 ton samego leszcza. Co ciekawe wiosną na tarliskach nadal były leszcze, potem też i żerowały. Ale po kilku latach w jeziorze złowienie leszcza powyżej 4kg nie było niczym nadzwyczajnym. To i podobnie położone jeziora wśród pól, łąk, czy miejscowości, są to bardzo żyzne jeziora, w których jest ogrom pokarmu. I tu się stało to, że mniejsze ilości ryb szybko przybierały na wadze ponieważ był ogrom naturalnego pokarmu, a mała konkurencja. Takie obserwacje i wnioski są także bardzo ważne dla mnie jako dla wędkarza. Lecz znalezienie pod lodem miejsc żerowania wielkich leszczy, to już inna bajka. Te ryby ze względu na swoja masę mają swoje ulubione i tylko sobie znane rejony jeziora, gdzie wiedzą, że znajdą dużo ślimaków różnego gatunku, małych pijawek, racicznic, czy czegokolwiek bardzo pożywnego. To instynkt im nakazuje nie tracić energii na przeszukiwanie muły za larwami owadów. Taki pokarm dużej rybie nie starczy na długo, a one doskonale wiedzą jak długo potrwa jeszcze zima, czyli lód na jeziorze. Dziwnie to brzmi, ale taka jest prawda. Dobry wędkarz obserwator, który potrafi wyciągać wnioski już od pierwszych tygodni na lodzie może się zorientować po zachowaniu się ryb jaka będzie zima… Całkiem inaczej się zachowują pod lodem wielkie jeziorowe płocie. Te z kolei potrafią przepływać jeszcze większe odległości i co ciekawe największe płocie zapuszczają się zimą nawet na kilkudziesięciometrowe głębiny. Albo też wielokrotnie łowiłem je na 10m od powierzchni lodu w miejscach gdzie było 20 i więcej metrów do dna. Tu najskuteczniejsza zawsze jest kukurydza z puszki. Na białe robaki od razu się czepiają małe płoteczki i ukleje. A jak tylko zaczyna się zmierzchać, to wielkie płocie żerują pod samymi brzegami przy trzcinach na metrowym gruncie. Nawet kiedy zima by trwała sześć miesięcy codziennie można odkryć coś nowego w zachowaniu się ryb pod lodem. Tam trwa cały czas intensywne życie. Dobry obserwator spod przeźroczystego lodu może odczytać dosłownie co pod nim się dzieje. Jakie ryby się przemieszczają, a jakie żerują. Bąble pod lodem i te wmarznięte już w lód mają ogrom fajnych informacji. To jak poszczególne kartki książki, co kolejna warstwa wmarzniętych bąbelków, to kolejny dzień z życia pod lodem . Wystarczy trochę wyobraźni i chęci poznania ekosystemu. Tego życzę wszystkim kolegom i koleżankom po kiju. Bogdan Bozio Barton
Łowisko pod BunkramiWojewództwo:mazowieckieMiejscowość:Guty – BujnoWystępujące gatunki ryb:Sandacz, Okoń, Szczupak, Jaź, Amur, Karp, Kleń, Lin, Karaś, Jesiotr, Boleń, Okoń, Miętus, WęgorzPowierzchnia (ha):5,6Kontakt:FacebookPokaż na mapie:Otwórz w mapach GoogleMożliwość łowienia w nocy:brak danychMożliwość rozbicia namiotu:brak danychMożliwość przyjazdu z przyczepą campingową:brak danychNoclegi:brak danychSpinning:takDodatkowe informacje:Łowisko pod Bunkrami oferuje możliwość połowu na różne techniki: feeder, grunt, karpiowa, spławik, spinning a nawet z ta jest “no kill” (złów i wypuść)Wędkarz musi posiadać: haki bezzadziorowe podbierakGłębokość akwenu sięga do 7,5 m. Możliwość wędkowania na pływadełkach. Bardzo duża różnorodność gatunkowa ryb- ponad 20 otoczona lasem oraz polami. Na terenie znajduje się altana z krzesełkami oraz stolikami. Są również wyznaczone stanowiska wędkarskie. Źródło widocznych zdjęć:
Szanowny Panie Piotrze, mam do Pana wielką prośbę. Często przez okno obserwuję kolegów wędkarzy biegających z wędkami po lodzie. Chciałbym w tym roku też spróbować zimowego szczęścia. Czy mógłby Pan podpowiedzieć, gdzie i jak łowiąc, mam największą szansę na spotkanie chociaż niewielkich ryb na moim jeziorze? Jezioro ma około 60 ha powierzchni, maksymalna głębokość około 11 metrów. Dno nierówne, kamienisto-gliniasto-muliste. W okresie lata sporo roślinności zanurzonej i wynurzonej sięgającej miejscami daleko w głąb jeziora. W takich miejscach znajdują się nieliczne pomosty wędkarskie oraz dwa duże pomosty kąpieliskowe. Nie ma żadnych górek podwodnych ani wysp. Jest sporo ładnej płoci, wzdręgi, leszcza, okonia, uklei, karasia srebrzystego i szczupaka. Trafiają się przyzwoite jazie, karpie, karasie pospolite, sandacze i sumy. Serdecznie pozdrawiam, Stanisław M. z Olsztyna. Panie Stanisławie, w liście znalazłem niewiele danych dotyczących łowiska, ale pomimo to postaram się choć trochę pomóc, tym bardziej że podobnych zapytań dostałem jeszcze kilkanaście. W krótkim opisie znalazłem jeden interesujący szczegół. Chodzi o pomosty, a szczególnie te duże. Jeśli ich podpory zanurzone w wodzie pokryte są przez większość roku roślinami, a jeszcze lepiej racicznicami, ślimaczkami itp., to mamy tam atrakcyjną miejscówkę, także zimą. Ocieniona deskami pomostu woda, w której znajduje się sporo pożywnych resztek organicznych, przyciąga jak magnes głównie płocie i okonie. Nieraz obserwowałem na ekranie sondy, jak stada ryb potrafiły godzinami żerować nawet przy pojedynczych palach podtrzymujących pomost. Korpusy mormyszek Co pewien czas, podczas wędkowania, traciłem łowne mormyszki, w których łamały się haczyki. Zbierałem takie kalekie korpusy w nadziei, że uda mi się je kiedyś uleczyć. Kiedy kolejny raz przed zimowym sezonem przeglądałem pudełko, nagle wpadłem na pewien pomysł. A dlaczego by nie spróbować użyć tych korpusów zamiast obciążenia zestawu? Obciąłem resztki haczyka i wyrównałem brzegi. To był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Mormyszki z latami nic nie straciły ze swojej skuteczności i wprawdzie bez haczyka, ale efektywnie wabiły ryby w pobliże haczyka okraszonego apetycznym pęczkiem ochotek i prowokowały je do żerowania. Wybieram mormysze z większym otworem (lub otwory rozwiercam) albo drucianym oczkiem i zakładam je przelotowo na żyłkę główną. Kształt takiego mormyszkowego obciążenia jest mało istotny. Ważne, żeby swobodnie, bez oporu przesuwało się po żyłce. Do każdego dobieram indywidualnie (w domu) odpowiedni kiwok. Prawidłowe ustawienie pokazuje rysunek. Na łowisko zabieram kilka takich gotowych zestawów. Szczegóły zestawu Zestaw montuję w następujący sposób: na żyłkę główną 0,10 mm nasuwam najpierw możliwie najmniejszy, ale mocno trzymający stoper, potem zakładam korpus mormyszki i kolejny stoper. Kończę malutką pętelką typu easy loop. Następnie łączę z 10-centymetrowym przyponem z haczykiem. Wykonany jest również z żyłki 0,10 mm. On także zakończony jest mikropętelką. Do ich wiązania używam sprytnego „wihajstra”, który można kupić choćby w Internecie. Z przesyłką kosztuje 8–9 zł. Łączenie żyłki głównej z przyponem jest banalnie proste. I to praktycznie cały zestaw. Zaletą takiego rozwiązania jest możliwość regulacji, za pomocą stoperów, odpowiedniego położenia obciążenia. Można je kłaść zarówno na dnie, jak i podwieszać w toni. Bez problemu także zwiększymy lub zmniejszymy długość przyponu. Takie operacje ułatwiają aktywne poszukiwanie ryb w różnych strefach wody. Nad wodą (zamarzniętą) powinniśmy zaopatrzyć się w niewielką, stabilną podpórkę pod wędkę (też do kupienia za niewielkie pieniądze). Koszt około 15 zł. Nie polecam stosowania żyłek cieńszych niż 0,10 mm, bo po zacięciu musimy mocno hamować ucieczki ryby w pobliżu zawad (czytaj: pali pomostu). Agresywne hole nawet niewielkich ryb dość szybko osłabiają żyłkę, a szczególnie wszelkie węzły. Dlatego bardzo praktyczny jest niewielki zapas gotowych przyponów nawiniętych na zwijadełku. Zaletą opisywanego zestawu jest łatwość wymiany jego wszystkich elementów. Założenie stoperów, korpusu mormyszki i przyponu w warunkach zimowych zajmuje nawet niedoświadczonemu wędkarzowi maksimum 3 minuty. Technika łowienia Najchętniej umieszczam zarówno obciążenie, jak i haczyk z przynętą na dnie, na kiwoku lekko podgiętym w kierunku wody. Gdy nie ma brań, co kilka minut podnoszę zestaw nad dno i po kilku – kilkunastu sekundach z powrotem go opuszczam. Często właśnie w tym momencie następuje branie leniwej płoci czy okonia. Najczęściej jest to zdecydowane przygięcie kiwoka. Wiercę nie więcej niż 3–5 otworów przy samych podporach pomostu wysuniętych najbardziej w kierunku jeziora. Jeśli głębokość miejscówki nie przekracza 2–3 m, to nie usuwam z otworu szreni lodowej powstałej podczas wiercenia. To duży błąd, że wędkarze dokładnie czyszczą otwory na płytkich łowiskach. Co najwyżej delikatnie wyciągam większe kawałki lodu utrudniające prawidłowe ustawienie zestawu lub wędkowanie. Podczas odwilży kładę pod siedzisko na lodzie kawałek białej ceraty, gdyż przemoczony śnieg, szczególnie w słoneczny dzień, demaskuje stanowisko wędkarza i najczęściej płoszy ryby. Każda cerata po „lewej” stronie jest biała. Do tego nie nasiąka i nie zajmuje dużo miejsca, nadto minimalnie izoluje termicznie od lodu. Zanęta i przynęta Podstawą zanęty zimowej jest glina i ochotka zanętowa (mała) zwana jokersem, a przynętą numer 1 – ochotka (duża haczykowa). Warunek atrakcyjności to świeżość i żywotność. Dlatego dobrze trzymać ochotkę przynętową za pazuchą, w termicznym styropianowym pudełku. Trzymam w nim tylko niewielką jej ilość. Resztę przetrzymuję w specjalnym pojemniku do lodów, który nie powoduje jej wychłodzenia, a przez to zdecydowanie przedłuża życie larw. Sprawdzoną proporcją jokersa do gliny jest 1 do 4. Stosuję prosty sposób odmierzania: garść ochotki do 4 garści gliny. Taka ilość, jeśli zbyt często nie zmieniamy miejsca, bez problemu wystarczy nam na 4–5 godzin wędkowania. Nie ukrywam, że często dokładam do zanęty różne atraktory (łyżka stołowa). Najczęściej są to konopie, anyż lub kolendra, jeśli spodziewam się płoci, a krew suszona lub krab na okonie. Czasami wzmacniam też zapach zanęty atraktorem ochotkowym. Oczywiście bardzo polecam przygotowanie zanęty i zestawów w domowym ciepełku. Nad wodą skupmy się na łowieniu. Aby skutecznie sprawdzić miejscówkę, zawsze mam przygotowane trzy wędki podlodowe. Każdą z nich obławiam wybrane stanowisko najpierw niewielką blaszką, potem „potańczę” mormyszką, a na końcu podrzucam dwie kulki przygotowanej wcześniej zanęty i próbuję szczęścia metodą spławikową albo moim autorskim zestawem gruntowym bez spławika. I właśnie ten ostatni sposób chciałbym zaproponować i opisać, bo naprawdę sprawdza się praktycznie we wszystkich typach łowisk. Tekst i zdjęcia Piotr Berger Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Łowienie ryb z lodu przy pomoście. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".
karaś z pod lodu